Mistrzem koła to ja raczej nie będę, ale zdarzyło mi się nieraz siedzieć przy tym urządzeniu i coś wytoczyć, czasem "with a little help from my friends", jak mówią słowa pewnej piosenki. Niektóre twory nie nadają się do pokazywania. Na fotkach dwa naczynka, które jakoś wyglądają :). Pierwsze pokryte szkliwem o wdzięcznej nazwie kropla woda, w środku roztopione szkło. Drugie z zewnątrz turkus, w środku - stokrotka.
Dżemowo.
7 lat temu
Ech...a mi się dziś zbiła miseczka na olejek, do kominka...
OdpowiedzUsuńSuper kolorystyka!
Może da się ją skleić? Ja sporo ceramiki kleję, jak się utłucze (a tłucze się łatwo, niestety) i podmalowuję akrylami.
OdpowiedzUsuńNiestety, podejrzewam, że jak skleję, to i tak nie wytrzyma ciepła od świecy...To taki talerzyczek by malutki nakładany na dziurę w piecyku z kotem na tealigchta...x lat szukałam takiego piecyka, bo kiedyś widziałam takiego w jednej galerii...Teraz miałam go rok...i lipa...:<
OdpowiedzUsuńPierwsze takie fantastyczno-fantazyjne - uwielbiam takie rzeczy!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię efekt roztopionego szkła na dnie naczynka :) Dziubkowiec mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTe twoje naczynka są tak piękne, że cieszę się, że nie jesteś mistrzem koła, bo przynajmniej mają duszę.
OdpowiedzUsuńWszysto co z gliny chłonę wszystkimi zmysłami, to pierwszy etap zakochania.
OdpowiedzUsuńDla mnie bomba :)
OdpowiedzUsuńz roztopionym szkłem - bomba!
OdpowiedzUsuń