niedziela, 30 stycznia 2011

Czerwono mi cd.

Jakoś przyczepiły się do mnie te czerwienie... A może po prostu ludzie są spragnieni czegoś, co rozgrzewa i ożywia? Zatem po pierwsze naszyjnik z czerwoną różą. Dzięki Grażynce zyskał zapięcie i mogę go już zaprezentować w całości.



Po drugie powstał kolejny szal. Oczywiście znów czerwienie w połączeniu z czernią. Dziękuję Gosi M. za inspirację, welur i za włóczkę (Gosiu, ty wiesz, o której piszę, mam już chyba wszystkie kolory :)).



poniedziałek, 24 stycznia 2011

Torba czerwono mi

Torba dla koleżanki. Użyłam czesanek różnego rodzaju, dodałam ceramiczny element i trochę koralików, które właśnie dziś podarowała mi Ewa. Jakoś ostatnio prześladują mnie nie tylko różyczki, ale też czerwienie w połączeniu z szarościami i czernią.


niedziela, 23 stycznia 2011

Róża i jedwabie

Kolejny naszyjnik z różą. Coś ostatnio takie ozdoby siedzą mi w głowie i nie mogę się od nich uwolnić. Tym razem róża w wydaniu czerwonym. Naszyjnik nie ma jeszcze zapięcia, dlatego pokazuję go tylko we fragmencie. Jak się wypali zapięcie, będzie prezentacja całości.


A teraz coś z zupełnie innej bajki. Wszyscy mieszkańcy Trójmiasta wiedzą z pewnością, że w niedzielę na Przymorzu jest rynek z ciuchami, i to z takimi ciuchami z lumpeksów. Bo po te eleganckie i nowe chodzi się w sobotę. Coś mnie dziś naszło, żeby mimo śniegu i zimna się tam wybrać. Już jadąc, myślałam sobie, że to bez sensu. I rzeczywiście, jak weszłam na teren bazaru, zobaczyłam, że sprzedających jest o połowę mniej niż zwykle. No cóż stanie na mrozie nie należy do przyjemności. I jakaż była moja radość, gdy u jednej ze sprzedających trafiłam na prawdziwe jedwabne zagłębie chusteczek, szalików i apaszek. Wybrałam w sumie 7 sztuk. Kolory cudne, co do jednego jedwabiu mam wątpliwości, czy nie za ścisły, ale skoro wszystko było po 5 zł, nie wahałam się ani minuty. Oto moje zdobycze...

wtorek, 18 stycznia 2011

niedziela, 16 stycznia 2011

Pechowe maki

Bardzo lubię motyw maków na kaflach. Postanowiłam więc go powtórzyć, ale chyba wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie. Najpierw jeden z kafli ukruszył się w wypale na biskwit. Trochę go podszlifowałam i stwierdziłam, że taki będzie jego urok. Tło kafli pociągnęłam tlenkiem manganu (pudełko było niepodpisane, ale konsystencja proszku wskazywała na ten właśnie tlenek), który po wypale jest czarny. Po drugim wypale okazało się:
- że tlenek manganu nie był tlenkiem manganu, ale najprawdopodobniej chromu, więc tło wyszło zielone,
- że czerwień w jednym miejscu spłynęła - maczek się popłakał, chyba nad swoim pechem czerwoną łzę uronił.
Już słyszę głosy mądrych w temacie - nie wypala się kafli w pionie. Wiem, wiem, ale tym razem w piecu było ich tyle, że nie było innego wyjścia. Oto więc fotki dwóch pechowych kafli.

niedziela, 9 stycznia 2011

Gdańskie turlanie płaszczyka

W maju ubiegłego roku poznało się osiem osób, maniaczek filcu. Były to warsztaty prowadzone w Gdańsku przez Beatę Jarmołowską. I osoby te postanowiły się spotkać powtórnie, tym razem po to, aby wspólnie filcować płaszcz, bo jak wiadomo, duża forma wymaga sporo miejsca, a nie każda ma takie warunki w domu. No a poza tym takie spotkanie to wymiana doświadczeń, złapanie pozytywnej energii, wspólne rozmowy do późnych godzin... Zresztą co ja wam będę tłumaczyć - kto na takich spotkaniach bywa, ten wie, o czym piszę. Ostatecznie w Gdańsku byłyśmy we cztery (druga frakcja filcowała koło Szczecinka): ja, Ania i dwie Małgosie. Drugiego dnia dołączyła do nas Ania.
Migawki z pierwszego dnia


Migawki z drugiego dnia


Niestety, nie mam jeszcze fotek gotowych wyrobów, bo kończyłyśmy wczoraj późnym wieczorem i płaszcze były mokre. Poproszę więc koleżanki o zdjęcia, a Anię o fotki torebki i mitenek. Swój płaszcz wrzucę, jak tylko wyschnie. Na razie suszy się nad wanną.

piątek, 7 stycznia 2011

Ale to już było...

...powiecie. To fakt, podobną torbę już robiłam i pokazywałam na blogu. Ta troszkę się różni od poprzedniej, ponieważ nie lubię powtarzać tych samych wzorów. Ale klientce zależało właśnie na tym modelu. Czesanka mieszana, ta, z której wykonałam większą część torby, naturalna. Elementy ceramiczne poszkliwione brązem i rutylem.

niedziela, 2 stycznia 2011

To będzie lampa

Jak w tytule. Ma to być lampa podwieszana do sufitu. Na razie wypalona czeka na montaż wszystkich flaków :). Glina jaroszówka oczywiście, przecierki tlenkiem miedzi i szkliwem transparentnym, kwiatki szkliwione czerwienią selenu. Jak tylko znajdę chwilę czasu, by podjechać do jakiegoś supermarketu po elementy do podwieszania i montażu żarówki, wrzucę fotki wykończonej lampy.

sobota, 1 stycznia 2011

Candy - wyniki losowania

Niestety, wczoraj nie zdążyłam zamieścić posta o wynikach losowania. Czynię to więc dzisiaj. Przede wszystkim jednak pragnę podziękować za wiele miłych słów i liczne odwiedziny. Dzięki Waszym wpisom poznałam wiele nowych blogów, popatrzyłam, jakie piękne rzeczy potraficie tworzyć.
A teraz krótki fotoreportaż z losowania.

Zwyciężczyniom, czyli Galinie i Tobatce, gratuluję. Galinę, którą wylosowałam jako pierwszą, proszę o kontakt i wybór prezentu. Galu, chyba wiem, co wybierzesz.