niedziela, 27 lutego 2011

Różności

To będzie post o wszystkim po trochu. Po pierwsze wzięłam się za farbowanie moich nowych i nienowych nabytków. Jakoś mnie naszło na turkusy i odcienie pokrewne. W garnku z barwnikami wylądowały: jedwab ponge (farbowanie metodą shibori), kokony, knociki, silk lapsy i czesanka. Aby osiągnąć efekt shibori, użyłam lnianych sznurków. Chciałam przy okazji sprawdzić, jak len łapie barwnik, którego używam. Okazało się, że słabo, nitki były prawie białe. A ponieważ chcę sobie pofarbować trochę lnu, będę musiała poeksperymentować z innym barwnikiem. Tu używałam barwników durola do wełny, kakadu i z motylkiem.


W końcu wpadłam też na pomysł zastosowania kolorowej czesanki, którą kupiłam już dawno temu i jakoś jej pstrokacizna mnie odstraszała. Ufilcowałam 17 dredowych cienkich naszyjników. Wyglądają rewelacyjne na przykład do małej czarnej.


A wczoraj odwiedziłam Muzeum Narodowe, gdzie odbył się wernisaż Evolution Art Revolution - Międzynarodowej Wystawy Współczesnej Ceramiki Artystycznej. Więcej na jej temat można poczytać na przykład tu. Porobiłam trochę zdjęć, spotkałam wielu znajomych. Nawet się załapałam na fotkę przy oficjalnej relacji. O tu (widać mnie w oddali po lewej stronie). Wystawa ciekawa, a dla pasjonatów ceramiki szczególnie, ponieważ nie tak często odbywają się wystawy pokazujące współczesny dorobek z tej dziedziny.
Nagie raku Davida Robertsa (jego prace zrobiły na mnie chyba największe wrażenie, może dlatego że uwielbiam ten rodzaj wypału).




Prace Małgorzaty Turło


Raku Ricky'ego Boscarino

środa, 23 lutego 2011

Three roses

Maniaczką róż mnie pewnie okrzykniecie na widok poniższych zdjęć. Ale tak mi się ostatnio dobrze lepi te piękne kwiaty i cudnie plecie naszyjniki, że się powstrzymać nie mogę :). Tym razem trzy róże w trzech kolorach. Największa jest zielona (szkliwo esmeralda), troszkę mniejsza - czerwona (szkliwo czerwień selenu, na brzegach rutyl), a najmniejsza - niebieska (szkliwo niebieskie drogie, ci, co czytali wpis o misce, wiedzą o co chodzi). Zapięcia naszyjników z różami zieloną i czerwoną stanowią malutkie ceramiczne guziczki, a niebieskiego - malutka kuleczka. No i który najładniejszy?







niedziela, 20 lutego 2011

Słoneczka i drzewka

Tym razem ufilcowałam torbę, że tak powiem, z potrzeby serca, a nie na konkretne zamówienie. Te elementy wypalałam już jakiś czas temu i tylko czekały na swoją kolej. Bo wizję torby od dawna miałam w głowie. Po prostu za słoneczkiem tęsknię... Elementy wykonane z czekoladowej gliny, szkliwo ugier.





I za drzewkami zielonymi też tęsknię. Wiem, że taki motyw jest dość popularny i w ceramice, i we wire-wrappingu. I ja mu się nie oparłam. Jasna glina, przecierka tlenkiem miedzi, szkliwo zielone butelkowe.

piątek, 18 lutego 2011

Zakupy

Ostatnio trochę zaszalałam i nabyłam sporo nowych rzeczy z myślą o filcowaniu. Oprócz czesanek kupiłam kilka nietypowych produktów.
Ścinki jedwabiu sari rewelacyjne, mają piękne kolory i już mam pomysł, jak je wykorzystać. Przędza jedwabna trochę mnie rozczarowała, bo kolory ma śliczne, ale jest dość szorstka. Zobaczymy, jaka będzie po kontakcie z wodą i mydłem. O kokonach pisać nie muszę. Nabyłam część rozciętych i część z robaczkami w środku - fuujjj.
Wełna blue faced leicester jest cudownie jedwabista i delikatna. Polecam. Kuleczki są bardzo drobne, a knociki śmieszne. I jedne, i drugie świetnie się farbują.
Na fotkach część zakupów. Aż mnie rączki swędzą, żeby się wziąć za farbowanie i za filcowanie z wykorzystaniem nowości. Kiedy? Może już w ten weekend...

wtorek, 15 lutego 2011

Etuj na komórkę i drobne przydasie

Nieduża torebeczka na komórkę i chusteczki. Kiedyś robiłam podobną, spodobała się i dostałam zamówienie na kolejną, w tych samych kolorach.
Etuj zamknięty

Etuj otwarty

Detal

niedziela, 13 lutego 2011

Szal w fioletach

Już dość dawno kupiłam kilka szyfonowych szali jedwabnych, ale jak dotąd leżały i czekały na swoją kolej. Dziś na jednym z nich ufilcowałam szal. Ozdobiłam go kawałkami weluru (Gosiu, znów wielkie dzięki), własnoręcznie sprzędzioną i ufarbowaną wełną, silk lapsami (też farbowanym przeze mnie), jedwabiem nieprzędzionym, włóczką ozdobną i kawałkami jedwabiu. Boki szala są szyfonowe, niepokryte czesanką. Jednym słowem taki trochę misz masz.



piątek, 11 lutego 2011

Miska

Pamiętacie te miski? Otóż jedna z nich zyskała siostrę, którą zresztą pokazywałam wypaloną na biskwit, nieposzkliwioną. Miska jest trochę czerwona, ale nie do końca, bo ma piękny niebieski środek. Muszę się przyznać, że nie wiem, jak nazywa się to szkliwo. Zostało zakupione do pracowni, a że było dość kosztowne, na pudełku koleżanka napisała "niebieskie drogie". I już tak zostało. Nazwa okazała się dość niefortunna, bo w pudełku szybko pokazało się dno. Stwierdziłam, że należało napisać "niebieskie tanie, wychodzi okropnie" :). Mnie jednak udało się załapać na to szkliwo i jestem bardzo zadowolona z efektów, szczególnie w połączeniu z czerwienią.


Trochę kosmicznie... Mars?

czwartek, 10 lutego 2011

Torba

Obiecałam, że następna rzecz, którą pokażę, nie będzie czerwona. No w tej torbie nie ma nic czerwonego, chociaż na prezentację czeka już pięknie wyszkliwiona miska. Zgadnijcie, jaki ma kolor. :)
A wracając do torby... Jest duża, ponieważ ma się w niej zmieścić zeszyt A4. Użyłam czarnej czesanki z dodatkami w turkusie, zieleni i pomarańczu, podobnie jak w ceramicznym elemencie (szkliwa zieleń antyczna, sumatra, mandaryn, jasna glina). Gdzieniegdzie pojawiają się pasma brązu, bo w rączkach drewniane elementy są właśnie brązowe.


niedziela, 6 lutego 2011

Czerwono mi po raz trzeci i mam nadzieję, że na jakiś czas po raz ostatni

Wczoraj spotkałam się z Elą, która też filcuje. Na spotkanie umawiałyśmy się od jakiegoś czasu, w końcu się udało zgrać termin. Nie obyło się bez wymiany doświadczeń, różnych materiałów, wełen, oglądania książek o filcowaniu. No i oczywiście nie poprzestałyśmy na rozmowach i teorii, ale wzięłyśmy się do pracy. Fajnie jest filcować razem, plotkując i podjadając. Mąż Eli zrobił dla nas przepyszny tatar. Jeszcze teraz na jego wspomnienie leci mi ślinka.
W czasie spotkania powstał więc kwiatek - znów coś w czerwieniach, ale takie było życzenie zamawiającej. Obiecuję, że na razie czerwieniom mówię nie i w kolejnych postach pokażę coś w zupełnie innych kolorach.