czwartek, 26 grudnia 2013

Powtórka z rozrywki

Kilka ostatnich prac to powtórzenie motywów, które już wykorzystywałam. Dwa naszyjniki z cyklu "Miasteczko" dostały w prezencie moja bratowa i kuzynka.


Powtórzyłam też motyw naszyjnika z ceramicznymi elementami, które wszyscy uznają za kościane. Tym razem wersja delikatniejsza i trochę inna kolorystyka.
A wszystkim zaglądającym, komentującym, znajomym i nieznajomym... składam najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia!!!



środa, 18 grudnia 2013

Kilka nowości

Miałam sporą przerwę w blogowaniu. Ale różności w tym czasie powstało mnóstwo. Niestety, wielu nie zdążyłam nawet sfotografować. Poza tym pogoda jest taka, że zdjęcia wychodzą beznadziejne. Ufilcowałam sporo różnych nakryć głowy - kapelutków, czapek. Zdjęcie udało mi się zrobić tylko tej czapeczce.

Zazwyczaj w czapkach wyglądam beznadziejnie, dlatego albo chodzę w kapturze, albo owijam się szalem. Ten model czapeczki jest dla mnie, wyglądam w nim jak człowiek. Niestety, fotek na ludziu brak.
Z ceramiki udało mi się obfocić tylko dwa niewielkie wisiorki. Ładnie się wyszkliwiły - na obu przecierki złotym uwidoczniły delikatny rysunek na glinie.

I to tyle na dziś. Mam nadzieję, że do mnie zaglądacie mimo moje nieregularnego pisania.

niedziela, 17 listopada 2013

Wrocławskie reminiscencje i kilka ceramicznych drobiazgów

Ostatni dłuższy weekend spędziłam we Wrocławiu. Okazją ku temu było wspaniałe megawidowisko w Hali Stulecia - opera "Poławiacze pereł" Bizeta. Niestety, Trójmiasto nie rozpieszcza wielbicieli opery i trzeba przejechać trochę kilometrów, aby zobaczyć coś interesującego. Miałam trochę czasu, by również pozwiedzać Wrocław, bo bardzo lubię to miasto. Oczywiście będąc we Wrocławiu, nie mogłam się nie zobaczyć z Gosią.
Spędziłyśmy kilka godzin na pogaduchach.
Z ponad 270 wrocławskich krasnali udało mi się sfotografować tylko 9. Ale by je wszystkie namierzyć, trzeba by się udać na osobną wycieczkę :).
I jeszcze migawki z miasta...
A w międzyczasie wypaliło się kilka ceramicznych drobiazgów, tym razem biżuteryjnych.




A w nadchodzącym tygodniu wybieram się do Krakowa.Czy ja znam jakieś zakręcone osoby z tego miasta? Jakoś nie kojarzę, ale na pewno są. Może mają ochotę na jakąś wspólną kawę?

niedziela, 3 listopada 2013

Eco i ceramiczne drobiazgi

Czasem sobie myślę, że nudno na tym moim blogu - wciąż tylko filc i ceramika. Ale cóż ja na to mogę, że na chwilę obecną inne techniki mnie nie kręcą, aczkolwiek powoli dojrzewam do powrotu do niektórych. Bo dawniej robiłam i na szydełku, i na drutach, i tkanie, i haft, i makrama... i wiele, wiele innych. Muszę kiedyś powyciągać stare swoje prace i napisać taki wspominkowy post.
Ale z drugiej strony sama uwielbiam zaglądać na blogi tych osób, które mają równie "nudną" (proszę się nie obrażać i zwrócić uwagę na cudzysłów :)) tematykę.
Zatem dla tych, co lubią filc. Nowa bluzka. Eco printing i eco dyeing. Tym razem kąpiel w łupinach orzecha włoskiego, a w środku pakuneczka nawłoć (uzbierana dla mnie przez koleżankę, ech, coby człowiek zrobił bez cudownych znajomych, którzy rozumieją różne wariactwa; Beatko, dziękuję bardzo) i liście eukaliptusa. Zaskoczył mnie efekt podłużnych liści. Jak dotąd ten gatunek eukaliptusa dawał słabe wybarwnienie, a tym razem odbił się na ciemnobrązowo.
Przód bluzki
Tył
I detale

No i kilka ceramicznych drobiazgów. Talerz z różyczkami, mlekowany od spodu. Szkliwa - czerwień selenu, transparentne.




Łódeczka. Szkliwa różne, wypalana na ostro dwa razy, bo za pierwszym wyszło nieszczególnie.

I dwa kafle. Szkliwa: transparentne, ugier, mandaryn, przecierka złotym.

Tyle na dziś.

niedziela, 27 października 2013

Raku i naked raku

Wypały raku i efekty, które można dzięki nimi uzyskać, fascynują mnie od dawna. Zbyt rzadko - jak na moje zwariowanie w tym temacie - mam okazję do tego typu wypału. Ale tym razem znów się udało. W trakcie kolejnych Obrazów Ogniem Malowanych zrobiliśmy w pracowni wypał raku. Nie miałam zbyt wielu prac w biskwicie nadających się do tego rodzaju wypału, ale za to po raz pierwszy zrobiłam próbę z tzw. naked raku (nagim raku). Efekty, które można w ten sposób uzyskać, zawsze mnie zachwycały. Pierwsza próba wyszła według mnie w miarę udanie i nabrałam ogromnej ochoty na dalsze eksperymenty. Coraz bardziej dojrzewam do tego, by mieć własny piec do raku. To mój cel na przyszły rok :).
Miseczka naked raku (środek szkliwo białe)


Klasyczne raku - bakłażan (szkliwo indyjski niebieski)


W międzyczasie powstał jeszcze naszyjnik. Wypał klasyczny w piecu elektrycznym, szkliwa różne, każdy element z drugiej strony pokryty czarną angobą, czyli "Miasteczko2".





poniedziałek, 14 października 2013

Eco printing - marzanna i liście orzecha

Jakiś czas temu można było na allegro za nieduże pieniądze kupić korzeń marzanny barwierskiej. Jakoś ciągle nie mogłam się zebrać do zakupu, a jak się w końcu zdecydowałam, to się okazało, że tej aukcji już nie ma, a sprzedawca nie odpowiedział na mój mail. A ponieważ farbowanie marzanną wciąż było przede mną  i  kusiło ogromnie, sięgnęłam po euro i kupiłam korzeń w Niemczech. Jak się nie ma, co się lubi...  Wyszło oczywiście drożej, ale jak człowiek musi, bo się udusi... Wiecie na pewno, o czym piszę :).
Miałam też spore zapasy liści orzecha włoskiego (niektóre przywiozłam od Basi z Białegostoku, niektóre dostałam od uroczej koleżanki Kasi, wielkie podziękowania dla obu), który świetnie wychodzi w eco printingu.
Zatem do dzieła. Na ufilcowanym szalu położyłam liście i kwiaty hortensji (które notabene wyszły słabo).
 Wszystko zwinięte w podwójny rulonik (to taka nowa koncepcja tworzenia pakuneczków) wylądowało w garze.
Jak zwykle nie mogłam się doczekać chwili wyjęcia szala. Ale tym razem wykazałam się sporą cierpliwością. Farbowało się przez dwa dni!
Tuż po wyjęciu. Kolory jeszcze przed płukaniem, więc bardzo intensywne.

A tak wygląda szal w efekcie końcowym. Czerwienie są przepiękne, na końcach (tych, które były wewnątrz pakuneczków) delikatniejsze, w środku - intensywniejsze.
Szal na człowieku (udaję, że jeszcze mamy lato :)).

 Połowa
 Cały
Detal, środek
Detal, bok, wyraźnie widać odciśnięte liście orzecha
 




wtorek, 1 października 2013

Wariacje na temat czajnika

Kilka lat temu dostałam w prezencie książkę, a właściwie album prezentujący 500 czajników. Temat naczynia do parzenia kawy lub herbaty został w albumie potraktowany rozmaicie. Większość czajników ewidentnie może pełnić swoją funkcję użytkową, inne zaś to wariacja na temat - bardziej rzeźby lub dzieła sztuki niż praktyczne naczynia. Oglądanie tego przepięknego i ciekawego albumu zainspirowało mnie do zmierzenia się z formą czajnika. Powstała forma nieużytkowa, jedynie ozdobna. Od razu wiedziałam, że taka forma jest idealna do wypału raku. Stał więc czajnik na szafce w kuchni i czekał na swój czas. W końcu się doczekał. Szkliwo - moje ulubione aquaverde.




Moniu, jeszcze raz wielkie dzięki za wypał.