wtorek, 26 lipca 2011

Szal, szale, szale...

Dość dawno nie pisałam, ale to nie znaczy, że nic się nie działo. W międzyczasie zaliczyłam Jarmark Wdzydzki i powstało kilka szali.
Czarny, inspirowany pracą Gosi M.


Fioletowy z odstającymi kwiatkami. Wewnątrz kwiatków delikatne zdobienie koralikami. Może powoli przekonam się do takich ozdób?


Szary - z dodatkiem pasemek zieleni i srebrnej angeliny. Bazą jest szary szyfon w delikatne maziaje. Wygląda super, niestety na zdjęciu sprawia wrażenie brudnego :).



I na koniec laminowany bollywoodzki. Zdobiony cekinami, koralikami i haftem. Szal jest bardzo duży i nie udało mi się jak na razie zrobić mu porządnego zdjęcia w całości. Jak się uda, to wrzucę.



To tyle na razie.

wtorek, 12 lipca 2011

Post kulinarny :), czyli o mlekowaniu

Kulinarny to ten post będzie tylko teoretycznie. Technikę mlekowania chciałam wypróbować od dawna. Wreszcie nadarzyła się okazja. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że mlekowanie polega na zanurzeniu wyrobu wypalonego na biskwit w mleku, poczekaniu, aż wyschnie i wypaleniu go w temperaturze do 450 stopni (dla porównania: poszkliwione wyroby wypala się w temperaturach powyżej 1000 stopni). Wypalone w ten sposób rzeczy mają piękny brązowy kolor - aż do odcienia ciemnej czekolady.
A wyszło tak. Miska:


Spód (troszkę jaśniejszy niż wnętrze):

Kafle:


Zanurzyłam w mleku też kilka różyczek, ale na razie czekają na stosowną oprawę.

niedziela, 10 lipca 2011

Szal, torba, broszki

Kolejny szal na zamówienie. Miał być czarny z dodatkiem szarości i bieli. Filcowany na szyfonie jedwabnym, wełna merynos australijski, dodatki to jedwab i wełniane kuleczki.

Detal

Ufilcowałam też kolejną torbę. Dodatki ceramiczne znajdują się po obu stronach torebki. Szkliwione są sumatrą i mandarynem.
Jedna strona

Druga strona

Detale




I jeszcze dwie ceramiczne broszki. Mogą być noszone do kompletu z torbą albo całkiem osobno. Szkliwa oczywiście te same co w elementach ozdabiających torbę.

niedziela, 3 lipca 2011

Laminowany szal i kolejne zakupy

Już od dawna miałam ochotę wykorzystać piękną chustę w róże i połączyć ją z merynosem w kolorze beige (czyli beżowym). To czesanka naturalna, niefarbowana. Szal jest duży i wygląda tak:



Poza tym nie oparłam się pokusie poczynienia kolejnych zakupów. Doszły do mnie nowe przepiękne kolory angeliny i barwniki do wełny do farbowania na zimno (efekty farbowania już wkrótce).

A największą niespodziankę sprawiła mi jedna z firm zajmujących się sprzedażą wełny, od której dostałam katalog próbek. Prawdziwa tęcza barw. To tylko niektóre z nich...

Już się przymierzam do złożenia u nich zamówienia...

sobota, 2 lipca 2011

Od projektu do realizacji

Jakiś czas temu dostałam od mojej kuzynki rewelacyjne włoskie angoby (dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że angoby to kolorowe glinki, którymi ozdabia się jeszcze niewypaloną glinę). Już wtedy chodził mi głowie pomysł na prezent dla niej. Postanowiłam namalować angobami dom, w którym mieszka. Udało mi się zdobyć w miarę niezłe zdjęcie domku, tyle że zimowe. Tak wyglądała fotka, która dostałam:

Tak po obróbce w photoshopie:


A tak na ceramicznym talerzu (glina oczywiście z Jaroszowa, od spodu przetarta tlenkiem miedzi, malowana angobami, pokryta transparentnym szkliwem, obwódka czarny metalic). Jak widać, zmieniłam porę roku na bardziej na czasie. Talerz leżał już od dawna w oczekiwaniu na TEN dzień. Dziś stanie się własnością solenizantki.