wtorek, 26 kwietnia 2011

Czarno-pomarańczowy, odsłona trzecia

Kolejny szal w tych kolorach. Zdecydowanie widać, że pomarańczowy w tym sezonie jest - jak to mówią - trendy :).
Bazą jest oczywiście czarny australijski merynos. A do tego kuleczki, loki, jedwab - jak to po mojemu, wszystkiego po trochu. Ta delikatna pomarańczowa niteczka to jedwab z agawy (z Maroka, prezent od Gosi G.). Mam nadzieję, że wszystko to razem tworzy udaną kompozycję, która spodoba się przyszłej właścicielce.


niedziela, 24 kwietnia 2011

Poncho

Formę poncha dostałam od Gosi M., jak się spotkałyśmy na warsztatach w Poznaniu. Miałam ogromną ochotę wziąć się za robotę, ale ciągle brakowało mi czasu. Ale w końcu się udało. Poncho świetnie się nosi - zarówno na cienką bluzeczkę, jak i na płaszcz czy kurtkę.
Wełna czarny merynos, silk lapsy barwione przeze mnie i skrawki jedwabiu sari. Dziś pogoda była piękna, więc postanowiłam poncho obfocić. Po drugiej stronie obiektywu stanął mój brat.
Całość

Detale


A wszystkim tu zaglądającym życzę wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Wielkanocnych.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Ceramiczne to i owo

Z natury jestem raczej osobą praktyczną i zazwyczaj robię rzeczy użytkowe, do czegoś przydatne. Ale czasami mam ochotę na coś zupełnie niepraktycznego, mogącego pełnić jedynie funkcję ozdobną. Z takiej właśnie ochoty powstały te trzy formy - wszystkie przetarte tlenkiem miedzi i złotym szkliwem, od góry szkliwione esmeraldą, mandarynem i altmetalem.



A tu coś bardziej praktycznego - wazon w kształcie beczułki. Przecierka tlenkiem, szkliwo złote.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Barwienie metodami naturalnymi - warsztaty/natural deying of silk and linen - workshop

Sobotę i niedzielę spędziłam w Poznaniu na warsztatach barwierskich. Warsztaty odbyły się w pracowni Sztuka Puka, którą prowadzi Agnieszka Jackowiak. Miło było mi się spotkać z osobą, u której kilka lat temu byłam na warsztatach filcowania. Z wielką radością też zobaczyłam w pracowni końcowe dzieło tamtego spotkania - kolorowy dywanik.
Warsztaty barwierskie prowadziła absolutna specjalistka w tej dziedzinie pani Kasia Schmidt-Przewoźna.

Ta edycja warsztatów dotyczyła barwienia lnu i jedwabiu i takie też materiały otrzymałyśmy - niektóre wstępnie zaprawione.

Zaczęłyśmy od gotowania kolorowych zupek i przygotowywania próbek.


Na warsztatach spotkałam się z dwiema Małgosiami. Nie są to pierwsze nasze wspólne warsztaty.



Utrwalanie w zaprawach


Paleta barw i odcieni, które można uzyskać za pomocą barwników naturalnych, wprawiła nas wszystkie w zachwyt. Ochom i achom nie było końca.



A tu etap najbardziej żmudny - opisywanie próbek. Najbardziej systematyczne i dokładne okazały się dziewczyny z Poznania.



A tu cała nasza grupa.


W trakcie warsztatów odwiedziła mnie Tobatka, z którą się znamy z craftek. Było to spotkanie dosłownie 10-minutowe. Ale było to też bardzo intensywne 10 minut :).
Tobatko, fajnie, że udało Ci się wpaść. Żałuję niezmiernie, że widziałyśmy się tak krótko.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Szal i rybki we wnętrzu

Powstał kolejny szal. Zrobiłam go myślą o sobie. Wreszcie, bo jak się okazuje - szewc bez butów chodzi. Ponoć pomarańcz w tym sezonie jest trendy. Jak dla mnie może być i trendy i nie, bo się nigdy modą nie przejmowałam, a ten kolor zawsze lubiłam. Na szalu oczywiście misz masz - jedwab, wełenki, kuleczki, kokony, loki, angelina... Sporo materiałów farbowałam sama, także kokony. Szal jest dość spory - ma prawie 60 cm szerokości i ponad 170 cm długości. Na wełnie tworzącej frędzle zawiesiłam koraliki ceramiczne (wypał raku).


Faktury i kolory

Ceramiczny koralik

Kokon w zbliżeniu

Pamiętacie ceramiczne rybki z jednego z poprzednich postów? Są już na miejscu swego przeznaczenia. Fotki fatalne, ale zrobienie zdjęcia we wnętrzu, w lustrze - tak żeby nie było widać suszących się ręczników :)), aparatu, mnie, błysku itp. - zupełnie przekracza moje i tak nie najlepsze umiejętności fotografowania. Ale coś tam widać...

sobota, 2 kwietnia 2011

Znów o wszystkim po trochu

Dziś z Rozewia przyjechała do mnie Basia, aby się nauczyć filcować. Wybrała od razu ambitnie dużą formę, a więc szal. I to filcowany na jedwabiu. Spędziłyśmy razem kilka przemiłych godzin, bo jak się okazało, obie zajmujemy się ceramiką, więc wspólnym tematom nie było końca.
Rozmowy rozmowami, ale trzeba też było zabrać się za pracę. Układanie wełny:

Układanie dekorów:

Rolowanie:

No i przymiarka (szal jeszcze mokry)



Basiu, dziękuję za wspólnie spędzony czas. Było super!

Pewnie pamiętacie moje warsztaty robienia fascynatorów z Małgosią Wybrańską. Pisałam o nich tu. Poniżej obiecane fotki gotowego fascynatora.



I mało udana próba fotografii w stylu romantycznym :))