niedziela, 30 sierpnia 2015

Wypał w piecyku mini

Wczoraj udało mi się pooglądać wypał w piecu do raku w wersji mini. Takie piece robi Jarek, mąż Edyty, z którą poznałyśmy się rok temu, kiedy robiłam swój pierwszy wypał we własnym piecu. Piecyk jest naprawdę malutki, śmiałam się, że może być moją osobistą torebeczką. Większych rzeczy się w nim nie wypali, ale biżuterię jak najbardziej. Edyta prowadziła warsztaty z takiego wypału dla zainteresowanych, a ja byłam tam jako oglądacz :). Rozśmieszyło mnie wyjmowanie biżuteryjnych drobiazgów niewielkimi szczypczykami i redukowanie w puszce po czekoladkach firmy Wawel.
Moja mała osobista torebeczka :)

A gdzieś tam w międzyczasie zrobiłam sobie naszyjnik z jedwabnych wstążek. Kiedyś zamawiałam z Indii próbki różnych jedwabnych wyrobów. Wśród nich były między innymi takie kolorowe wstążeczki. Długo nie miałam pomysłu na to, co z nimi zrobić. Ponieważ brakowało mi czegoś kolorowego do kreacji na wesele, postanowiłam je wykorzystać.

sobota, 22 sierpnia 2015

Stare kształty, nowe kolory

Takie naszyjniki już robiłam, ale w innych kolorach. Tym razem szarość w towarzystwie żółtego i turkus z brązem - jedno z moich ulubionych połączeń kolorystycznych. Naszyjniki wyglądają na ciężkie, ale jak na swoją wielkość są zadziwiająco lekkie. Wyglądają na zrobione z kości, ale to ceramika.




wtorek, 18 sierpnia 2015

Urlop

W tym roku urlop wypadł mi w dwa najgorętsze tygodnie lata na Wybrzeżu. Nie mogłam trafić lepiej. Wybraliśmy się nad Jezioro Wdzydzkie, w okolice, które dobrze znamy i bardzo lubimy. Było cudnie, a niemała w tym zasługa Marysi, naszej instruktorki żeglarstwa. Spędziliśmy sporo godzin pod żaglami, a ja usiłowałam sobie przypomnieć cokolwiek z dawno zapomnianej wiedzy na temat żeglowania.

 Marysia na pierwszym planie...
 Troszkę lajtu...
 Prace bosmańskie
 Najlepiej patrzeć na to, jak inni pracują.
Oczywiście wzięłam ze sobą glinę, ale niewiele udało mi się zrobić.
Coś tam wałkuję na tarasie naszego domku.
Odwiedziliśmy też ogród dendrologiczny w Wirtach, a po drodze ruiny zamku w Starej Kiszewie, które mogliśmy oglądać tylko zza płotu.
 No tu nie wyglądają jak ruina :).
Kilka fotek roślinek z Wirt.





Urlop i po urlopie. Minął błyskawicznie. Za szybko. Jak zwykle.