Wczoraj udało mi się pooglądać wypał w piecu do raku w wersji mini. Takie piece robi Jarek, mąż Edyty, z którą poznałyśmy się rok temu, kiedy robiłam swój pierwszy wypał we własnym piecu. Piecyk jest naprawdę malutki, śmiałam się, że może być moją osobistą torebeczką. Większych rzeczy się w nim nie wypali, ale biżuterię jak najbardziej. Edyta prowadziła warsztaty z takiego wypału dla zainteresowanych, a ja byłam tam jako oglądacz :). Rozśmieszyło mnie wyjmowanie biżuteryjnych drobiazgów niewielkimi szczypczykami i redukowanie w puszce po czekoladkach firmy Wawel.
Moja mała osobista torebeczka :)
A gdzieś tam w międzyczasie zrobiłam sobie naszyjnik z jedwabnych wstążek. Kiedyś zamawiałam z Indii próbki różnych jedwabnych wyrobów. Wśród nich były między innymi takie kolorowe wstążeczki. Długo nie miałam pomysłu na to, co z nimi zrobić. Ponieważ brakowało mi czegoś kolorowego do kreacji na wesele, postanowiłam je wykorzystać.
Dżemowo.
7 lat temu
Cudowne kolory :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Münchberg
Karina
Dziękuję, Karina. Miło Cię znów słyszeć :).
OdpowiedzUsuń