Pozostając w temacie ceramiki i talerza - jeszcze jeden plaskacz. Ma większego brata, pokazywałam go tu. Tamten nazwałam mozaika, ten to jakby minimozaika. Był już kiedyś palony w piecu, ale środek nie za bardzo mi się spodobał. Poszkliwiłam go zatem jeszcze raz i jak to często w takich wypadkach bywa - zaszła jakaś fajna reakcja szkliw i tlenków i wyszedł zielonkawy marmurek. Dopiero teraz mi się podoba.
Na koniec akcent filcowy. Namówiłam moją koleżankę Grażynkę na kupno fuksjowej bluzy, która jednakże miała dość spore wycięcie na dekolt. A że Grażynka należy do zmarźlaków, to obiecałam, że uficuję jej coś na okrycie gołej szyi i dekoltu. Bluza miała akcenty w szarościach, dlatego też podobne pojawiły się na szaliko-chuście. Technika: cobweb, materiały: silk lapsy, merino, kuleczki i czesanka jedwabna.
Ten kolor turkusowy, piękny... kocham ten kolor
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubie turkusy w ceramice :)
OdpowiedzUsuńTego typu talerze są świetne. Super pomysł z mozaiką na brzegu :)
Pozdrawiam, Plastusiu, tym razem zjuż z Podlasia :)
Jak widzę, wielbicielek turkusu nie brakuje :).
OdpowiedzUsuń