Kolejny wypał raku za mną. Tym razem wszystkie szkliwne rzeczy wyszły rewelacyjnie. Pogoda też dopisała, mimo że nie było zbyt ciepło. Tym razem byłyśmy we trzy - Grażynka, Monia i ja. Zawsze mam wrażenie, że proces wypału w tej technice ma w sobie coś magicznego. Tym razem udało mi się zrobić taką fotkę, która według mnie coś z tej magii przekazuje. Na zdjęciu zbliżenie pieca i półki, na której wcześniej wypalałam guziki. Skapnęło na nią trochę szkliwa i wyszedł taki ciekawy wzór.
A teraz seria moich prac z tego wypału. Najpierw serduszka. Wprawdzie już po walentynkach, ale co tam... Niektóre serduszka zostały trochę poszkliwione, inne nie, ale każde zaliczyło kąpiel w roztworze mączno-drożdżowym, czyli technika obwara.
Seria guzików.Na tych fajnie wyszły szkliwa, których zazwyczaj w raku nie lubię.
Guzików ciąg dalszy. Te szkliwione dwustronnie.
Pojemnik z ptaszkiem i maski. Jedna nawiązuje do takiej, którą robiłam już kiedyś. Tym razem w rozmiarze XS.
Oj, wciągnęło mnie to wypalanie. Najchętniej paliłabym raku codziennie albo choćby w każdy weekend. Tylko kiedy lepić nowe rzeczy? Czemu doba jest taka krótka???
Dżemowo.
7 lat temu
Przepiękne guziki...... takie z pazurem
OdpowiedzUsuńJa też paliłam w niedzielę raku. I też próbowałam obwaru. Niesamowite te serca wyszły!
OdpowiedzUsuńPiękne prace...
OdpowiedzUsuńPięknie! Bardzo podobają mi się prace w tej technice, ale jeszcze nie miałam okazji spróbować :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe komentarze. Argillae, pokaż tego obwarę, bom ciekawa. Liwias, koniecznie spróbuj raku, to niesamowite wrażenia.
OdpowiedzUsuńhttp://argillae.blogspot.com/2015/02/obwar.html
OdpowiedzUsuńtu jest
cudowne maski
OdpowiedzUsuń