W tym roku sezon ceramiczny zakończyłyśmy miniplenerem w Linówku (Bory Tucholskie) u Hani. Było nas 11 kobitek zakręconych na punkcie ceramiki. Każda przywiozła jakieś prace - wszystkie z myślą o wypale w piecu węgierskim. Zaczęłyśmy w piątek znoszeniem cegieł i powolnym układaniem całej konstrukcji.
Tutaj pierwszy poziom - okręg z cegieł, kilka cegieł pośrodku, a wszystko podsypane koksem.
Na tak przygotowanej konstrukcji można układać prace. Umieszcza się je warstwowo, podsypując koksem, drzewem i w naszym wypadku orzechami włoskimi.
Jednocześnie układa się kolejne okręgi z cegieł. Tu już prawie cały piec ustawiony.
A potem następuje moment podpalenia. Płonie...
Cały wypał ze studzeniem to prawie dwa dni, potem należy całą konstrukcję rozebrać, najlepiej w kilka osób, aby któraś z cegieł nie wpadła do środka i nie zniszczyła prac.
Wypalone prace mają kolor od ciemnobrązowego, przez rudy, czerwony, pomarańczowy, aż do żółci.
Wypaliło się...
Moje prace.
Haniu, jeszcze raz wielkie dzięki za cudnie spędzony czas!
Dżemowo.
7 lat temu
I niech ktoś powie, że to nie czary:)
OdpowiedzUsuńJak zjadą się czarownice to zawsze są czary
OdpowiedzUsuń