wtorek, 12 czerwca 2012

Jeszcze jeden...

Coś mam ostatnio fazę na naszyjniki, co się nawinie. Tym razem w czerni, szarościach, gdzieniegdzie odrobina bieli, jedwab zdobiony cekinami i inne resztki. Można nosić osobno, można oba razem.
A na wykończenie czeka kolejny z tej serii, pewnie go niedługo pokażę.


PS Jako podpórka posłużył dół ceramicznej lampy, która - jak to zazwyczaj u mnie - czeka na swoją górę, czyli stosowny abażur. Znając siebie, pewnie sobie poczeka....

7 komentarzy:

  1. dobra faza, niech Cię jeszcze potrzyma, piękny ten naszyjnik....

    OdpowiedzUsuń
  2. Naszyjnik pięknie inkrustowany "czy się da". Właśnie miałam zapytać co w tle i się doczytałam. Piękne to coś.

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna faza, a naszyjnik ciekawie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe bardzo te dredy, a dół lampy baaaardzo interesujący:) Jakie to czerwone szkliwo, bo nam ostatnio czerwienie kapryszą w piecu;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję bardzo.
    Kaprysiu, to chyba czerwień selenu. Lub kardynalskie. Wiesz, czerwienie zawsze są kapryśne (fajny zbieg z Twoim nickiem), ideałem jest wypalać je osobno, ale na taki luksus nie każdy może sobie pozwolić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie:) U nas to raczej zupełnie nie wykonalne, ale ostatnio się doczytałam,że jak czerwone jest w piecu trzeba dopuszczać trochę tlenu, z tym, że to chyba jest możliwe tylko w bardzo profesjonalnych piecach. Guziki z rybkami śliczniutkie:) Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Dol lampy w slicznych kolorach. Naszyjnik bardzo elegancki!

    OdpowiedzUsuń