niedziela, 15 kwietnia 2012

Z koła...

Wciąż się uczę... Wychodzi różnie... Czasem mogę nawet coś pokazać...


7 komentarzy:

  1. Kolory cudo, pierwsze naczynko stawiam na świecznik och rewelacja

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie pierwszy z kagankiem się kojarzy:)Wszystkie śliczności:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jola to pierwsz naczynko jest genialne po prostu!Idealne jako kaganek:)Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję pięknie. Co do przeznaczenia poszczególnych naczynek... hmmmm, prawdę mówiąc, moje umiejętności na kole są jeszcze dość marne i zazwyczaj wychodzi mi po prostu coś. Dopiero potem myślę o tym, co by to mogło być. Mnie kształt pierwszego naczynia najbardziej kojarzy się z sosjerką, aczkolwiek jest to chyba naczynie rzadko teraz goszczące na stołach. Zatem może być i kaganek, i świecznik :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Ceramika Twoja jest śliczna. Naczynia, guziczki, ptaszki. Lubią do Ciebie zaglądać.
    A w filcach to jestem zakochana. Talentów w tym kierunku mi nie podarowano więc podziwiam Twoje dzieła i innych artstek-filcantek. Jak to dobrze, że są te blogi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Koło to trudna sztuka, ale jak mówią: praktyka czyni mistrza :) powodzenia w dalszym toczeniu, bo efekty bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń