środa, 22 kwietnia 2015

Coś z zupełnie innej bajki


Jak myślę o czasach, kiedy chodziłam do szkoły, przypominam sobie, że zawsze ciągnęło mnie do różnych robótek ręcznych, choć tzw. zajęć praktyczno-technicznych, czyli zetpetów, nie lubiłam. Może nauczyciele nie wzbudzili we mnie pasji, a może po prostu nie podobało mi się lutowanie, cięcie piłą czy też rysowanie obwodów elektrycznych. Wyżywałam się więc w domu. Malowałam drewniane łyżki, robiłam makramy, tkałam, haftowałam. Ciężko było wówczas zdobić jakieś "pomoce naukowe". Prawdziwą skarbnicą wiedzy okazywały się książki kupowane w - wówczas radzieckiej - księgarni (czy ktoś jeszcze pamięta, gdzie się wówczas taka w Gdańsku mieściła?). Na szczęście miałam świetną rusycystkę, więc język nie był dla mnie barierą. Wiele z tych książek do dziś mam na półce.
Ale nie wszystko dało się wyczytać z książek po rosyjsku. Na przykład zawsze podobał mi się haft kaszubski, ale miałam tylko teczki z rozrysowanymi wzorami. Pewnie dałoby się wówczas czegoś dowiedzieć w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim, ale ja w czasach szkolnych byłam raczej nieśmiała, więc haftowałam, kierując się własnych wyczuciem  - dziś wiem, że nie zawsze trafionym. Moimi dziełami obdarowywałam rodzinę, ale zawsze najbardziej kibicowała mi moja mama. Dziś mam tylko dwie rzeczy z tamtych czasów, bo potem do haftu kaszubskiego już nie wróciłam. Myślę, że powstały wtedy, gdy byłam jeszcze w szkole podstawowej.
Pierwsza w założeniu miała być obrusem w kształcie kwadratu. Niestety, zapału wystarczyło mi tylko na połowę wzoru. Mnóstwo to nieprawidłowości, jeśli chodzi o technikę wykonywania haftu kaszubskiego, ale cóż... nie było wówczas internetu :) :))).
 Druga to bieżnik, ukończony, też ozdobiony kaszubskimi wzorkami. Myślę, że powstał w podobnym czasie.


Oprócz haftu kaszubskiego zawsze podobał mi się haft krzyżykowy. Ten wykonywałam bardziej profesjonalnie :). Bazą było płótno lniane, bo o czymś takim jak kanwy z wyrysowanym wzorem nie miałam pojęcia. I takie w Polsce były wówczas nie do dostania. Zatem cały wzór rozliczało się na podstawie rysunku przeniesionego na dużą kartkę papieru w kratkę. Takich przerysowanych wzorów miałam (chyba nadal mam?) całą teczkę. Z wielu wzorów wyhaftowałam tylko dwa, choć pamiętam, że w zamyśle miał to być cykl "Kwiaty polskie".
Bardzo lubię te moje wytwory. Podobnie jak zbierane skrzętnie i przerysowywane na kalkę techniczną lub na papier w kratkę wzory haftów. I jak książki o różnych technikach rękodzielniczych. Nadal zajmują wiele miejsca w moim mieszkaniu, ale jakoś nie umiem się z nimi rozstać. Też tak macie?
I wyszedł jakiś taki sentymentalny post. A miało być o tym, że u mnie to nie tylko filc i ceramika :)).


8 komentarzy:

  1. Ten haft z pierwszej fotki - bajeczny. Następne też. Hafty płaskie kocham, krzyżykowe (mam tu na myśli technikę, nie Twoje prace) obrazki mniej. Ja w podstawówce też szalałam. Gobeliny robione specjalną igłą, szyte maskotki. Na swoim blogu też mam taki jeden sentymentalny post, ale idąc Twoim śladem, może się na kolejny skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, Dorotko. Pod wpływem tego wpisu zaczęłam sobie przypominać, ile różnych technik wykorzystywałam. Na przykład gobelin robiony metodą doklejania do płótna stopionej na końcu stylonowej włóczki. Robiłaś coś takiego?
    A wałek do koronek klockowych wiozłam z NRD-ówka. Celnik na granicy myślał, że w wielkim pudle jest nie wiadomo co. Zrobił wielkie oczy, jak mu zaczęłam tłumaczyć, co się z tym robi :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdolna od małego :) Mnie mama uczyła robić na drutach i szydełkować jak byłam w przedszkolu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, ja tez sporo szydełkowałam, a jeszcze więcej robiłam na drutach. I zawsze to były jakieś szalone swetry, takie niby artystyczne :)

      Usuń
  4. A ja ZPT bardzo lubiłam:) Do haftu krzyżykowego nie mam cierpliwości. Te liczenie kratek zmora. Bardzo ładne prace Jolu. Ja z dzieciństwa to tylko rysunki i malunki mam np. farbami olejnymi na kartce:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo z tymi zetpetami to wszystko od nauczycielki zależało. Moja stawiała na zajęcia dla chłopaków, a te mnie jakoś nie cięgnęły.

      Usuń
  5. Zdolniacha od samego początku:)))

    OdpowiedzUsuń