sobota, 11 sierpnia 2012

Cepeliada i Holandia

Miałam dłuższą przerwę w blogowaniu spowodowaną wystawianiem się na Cepeliadzie i urlopem. Na Cepeliadzie wystawiałam się z Grażynką. I znów tradycji stało się zadość - targi skończyły się rzęsistą ulewą i kolejny raz (jak w zeszłym roku i na Jarmarku Dominikańskim dwa lata temu) pakowałam się cała mokra. Imprezę zaliczam do udanych, dziękuję wszystkim, którzy odwiedzili mnie na stoisku. Przy okazji poznałam dwie kolejne fascynatki filcowania. Mam nadzieję, że nasza znajomość będzie miała ciąg dalszy.
Miałam mało czasu, by się porządnie przygotować do Cepeliady. Ceramiki - ze względu na długi cykl produkcyjny :)) - musiało zostać tyle, ile miałam. W ostatniej chwili udało mi się ufilcować kilka szali. Fotki robione na szybko, lepszych nie będzie, bo szale mają już nowych właścicieli.
Tak wyglądało nasze stoisko w tym roku.
A to kilka szali, które zdążyłam skończyć do rozpoczęcia Cepeliady.




Cepeliada skończyła się w niedzielę wieczorem, a już o piątej rano wyruszałam na urlop. Kierunek Lubeka, a potem Amsterdam. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym wcześniej nie zdobyła informacji na temat tego, co jest ciekawego w temacie craftowym w Holandii. A jest dużo... Niecałe dwa tygodnie to o wiele za mało, by dokładnie wszystko zobaczyć, zwiedzić...
Dzięki wcześniejszej korespondencji z Ellen Bakker (o czym poniżej) trafiłam do wspaniałego miejsca - Muzeum Włókiennictwa w Tilburgu. Muzeum łączy tradycję ze współczesnością. Dawna fabryka została przekształcona w muzeum, ale produkcja trwa tutaj do dziś. Jedna część muzeum jest poświęcona tradycyjnym sposobom produkcji, druga - to nowoczesne, w pełni skomputeryzowane zakłady. Fascynujące miejsce, polecam każdemu zainteresowanemu tym tematem i nie tylko.
Część historyczna





Część współczesna, w której mogłam zobaczyć, jak uzyskuje się konkretny wzór, pooglądać próbki gotowych nici, zobaczyć farbiarnię.

Po wizycie w muzeum pojechałam do Utrechtu na spotkanie z Ellen Bakker, autorką książki o filcu w Holandii. Recenzję tej publikacji zamieszczałam tu. Do tamtej recenzji mogę dodać informację, że ukazały się zapowiadane wersje językowe: niemiecka i angielska.
To było bardzo miłe spotkanie.
Ellen, thank you for your book, kind conversation, and nice meeting!!!!

Na lokalnym niedużym ryneczku w Amsterdamie spotkałam sprzedawcę z firmy Weldraad. Kupiłam motek pięknej włóczki będącej połączeniem lnu z bawełną. Pewnie niedługo wykorzystam nitki do jakiegoś nowego projektu. Kolorystyka - od delikatnego zielonego turkusu do fioletu. Moje kolory!
I na koniec jeszcze jeden craftowy akcent. Sklep Shirdak. Miejsce absolutnie magiczne. Nieduży sklep położony nad jednym z kanałów Amsterdamu, a w środku cuda! Filc, filc, filc i nie tylko. Mogłam dotknąć przepięknych wyrobów artystów i artystek znanych mi tylko z netu.
Mój mąż pochłonięty rozmową z właścicielką...
 Cuda, cuda, cuda...


Ufff, wyszedł mi bardzo długi post. Ale przerwa w niepisaniu zobowiązuje :).
To były naprawdę niezapomniane chwile.




10 komentarzy:

  1. Fantastyczne wakacje i fantastyczne sprawozdanie :) Wypoczynek z hobby to jest najlepszy sposób na wolny czas :) Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Filcowe cuda!!!! O! chcę tam!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jola mialas fantastyczne wakacje!!!!Tylko pozazdrościć!!!!Piekna welna-już widzę jak ja wykorzystujesz:)No i ten sklep.....marzenie:)))Pozdrawiam cieplutko bardzo:)))Buziaki:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. O jak miło,interesująco i na pewno bardzo bardzo inspirująco spędziłaś ten czas.Dzięki za skróconą wersje wydarzeń,dzięki temu i ja mogę w tym roku troszkę popodróżować w miejsca, które sama chciałabym odwiedzić.
    Tyle wrażeń ,informacji,gratuluje i kibicuję.
    Serdecznie pozdrawiam Jolu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, ze tak cudnie spedzilas czas.Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne ciekawostki, fotki no i gratuluję udanego urlopu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie opisałaś i tak ciekawie że chce się spakować walizki i jechać natychmiast!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna relacja, uwielbiam wakacje "szyte na miarę", chłonie się wtedy każdą chwilę.
    Wzrok mój szczególnie przyciągnęły zdjęcia z Muzeum Włókiennictwa w Tilburgu ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicjo, muzeum bardzo interesujące. Warto tam zajechać, jeśli komuś po drodze. Wyobraź sobie, że okazało się, iż jesteśmy pierwszymi gośćmi z Polski!

      Usuń
  9. Oj, tak, tylko się pakować i jechać. Dziękuję za miłe komentarze i zachęcam do odwiedzin i tych miejsc, i innych. A jest ich w Holandii naprawdę dużo.

    OdpowiedzUsuń