Było kilka postów o raku, czas na zmianę, ale nie do końca. Znów pozostaję w klimatach ceramicznych, choć o filcu nie zapomniałam. Sporo rzeczy ukulałam w międzyczasie, ale żadnej nie zdążyłam sfotografować. Trochę żałuję, bo traktuję bloga po części też jako swego rodzaju dokumentację tego, co robię.
Ale wracając do ceramiki... Tym razem kilka prac wypalanych w tradycyjnym piecu elektrycznym. Formy różne, wielkości też.
Doniczka - ozdobna nie tylko na zewnątrz, ale i w środku.
Dwa talerze
I tryptyk z ptaszkami.
Tyle na dziś. Dzięki wszystkim za odwiedziny i komentarze, choć jest ich coraz mniej. Mam wrażenie, że FB, na którym wystarczy kliknąć "Lubię", rozleniwił wiele osób i już mało komu chce się cokolwiek pisać. Ale ponieważ sama też tak mam, nie dziwię się.
Kolejny Zjazd Twórczo Zakręconych
10 lat temu