Coś mam ostatnio fazę na naszyjniki, co się nawinie. Tym razem w czerni, szarościach, gdzieniegdzie odrobina bieli, jedwab zdobiony cekinami i inne resztki. Można nosić osobno, można oba razem.
A na wykończenie czeka kolejny z tej serii, pewnie go niedługo pokażę.
PS Jako podpórka posłużył dół ceramicznej lampy, która - jak to zazwyczaj u mnie - czeka na swoją górę, czyli stosowny abażur. Znając siebie, pewnie sobie poczeka....
Dżemowo.
7 lat temu
dobra faza, niech Cię jeszcze potrzyma, piękny ten naszyjnik....
OdpowiedzUsuńNaszyjnik pięknie inkrustowany "czy się da". Właśnie miałam zapytać co w tle i się doczytałam. Piękne to coś.
OdpowiedzUsuńfajna faza, a naszyjnik ciekawie wygląda :)
OdpowiedzUsuńCiekawe bardzo te dredy, a dół lampy baaaardzo interesujący:) Jakie to czerwone szkliwo, bo nam ostatnio czerwienie kapryszą w piecu;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
OdpowiedzUsuńKaprysiu, to chyba czerwień selenu. Lub kardynalskie. Wiesz, czerwienie zawsze są kapryśne (fajny zbieg z Twoim nickiem), ideałem jest wypalać je osobno, ale na taki luksus nie każdy może sobie pozwolić.
Właśnie:) U nas to raczej zupełnie nie wykonalne, ale ostatnio się doczytałam,że jak czerwone jest w piecu trzeba dopuszczać trochę tlenu, z tym, że to chyba jest możliwe tylko w bardzo profesjonalnych piecach. Guziki z rybkami śliczniutkie:) Pozdrawiam :)
UsuńDol lampy w slicznych kolorach. Naszyjnik bardzo elegancki!
OdpowiedzUsuń