Mam w swoich zasobach bardzo dużo australijskiego merynosa w naturalnym białokremowym odcieniu. Zazwyczaj farbuję czesankę przed zrobieniem szala czy jakiejś innej rzeczy. Tym razem postanowiłam zrobić odwrotnie. Najpierw ufilcowałam dwa szale, które potem zafarbuję. Na razie pokazuję je w wersji au naturel :).
Pierwszy z samej wełny z mnóstwem różnych śmieci i loków.
Drugi ufilcowany na pięknym białym szyfonie z wzorem. Wzór w rzeczywistości jest bardzo delikatny, ale zrobiłam zdjęcie na czarnym tle, żeby był lepiej widoczny. Dodatki to wełniane kuleczki, koronka i czesanka jedwabna.
Teraz muszę się wziąć za farbowanie, ale ponieważ właśnie zaczął się kolejny tydzień, pewnie nie nastąpi to szybciej niż w weekend.
Dżemowo.
7 lat temu
cudne szale Ci wyszły!!!!
OdpowiedzUsuńten na szyfonie jest boski.
Swietne szale-bardzo mi sie podobaja,czekam na efekty farbowania-i bardzo jestem ciekawa kolorystyki:)Pozdrawiam cieplutko:)))
OdpowiedzUsuńAle fajne. Uwielbiam taką kolorystykę. Poproszę o prezentację na żywo.
OdpowiedzUsuńPlastusiu, farbowałam ten jedwab w ślimaki ( albo łudząco podobny) Zafarbował się w garze doskonale ( na pomarańczowo). Powodzenia!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie podobają mi się końcówki tych szali! Szalenie wręcz!
OdpowiedzUsuńO kurczę w mojej ulubionej bieli, tak pięknie wydać te "śmieci", Jak mi szkoda, jednak sama wiem, że nie mogę mieć wszystkiego w bieli.
OdpowiedzUsuńA ja sobie wykoncypowałam, że będziesz malować na tym pędzelkiem.
Znając Twoje pomysły, myślę, że po ufarbowaniu będą równie atrakcyjne.
Nie myślałabyś o sprzedaniu jakiejś części tego merynosa?
Oh, this is a wunderfull shawl
OdpowiedzUsuńLG Elke
Przecudna faktura ci wyszla.
OdpowiedzUsuńNawet w wersji naturalnej szale ekstra wyglądają, czekam jednak na kolorowanki :-)
OdpowiedzUsuńŚliczny szal, ale ja sobie pooglądam guziczki cudowne w oczekiwaniu na farbowane zdjęcia :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuń