Elementy do tego naszyjnika kompletowałam dość długo. Niebieskie powykrzywiane szkliwiłam dwa razy i w końcu już sama nie wiem, jakie szkliwa tam dałam. Na pewno był tlenek i trochę metalicu. Potem się okazało, że nie poszedł do pieca jeden z malutkich pomarańczowych koralików. Musiał czekać na kolejny wypał. A potem dziurka w jednej z różyczek okazała się zalana szkliwem i musiałam ostrożnie ją przewiercić. Przy takiej czynności ceramika lubi pękać. Ale udało się.
Elementy są szkliwione dwustronnie.
Zdjęcie robiłam na szydełkowym bieżniku własnej produkcji. Kiedyś sporo szydełkowałam i niektóre rzeczy chowają się gdzieś po szafach. Może je kiedyś sfotografuję i wydobędę na światło dzienne.
Dżemowo.
7 lat temu
Bardzo piękny! A szydełkowe powyciągaj, powyciągaj koniecznie :)
OdpowiedzUsuńTo już tak jest ,że jak ktoś zdolny to wszechstronnie:)))Uwielbiam szydełkowe obrusy, serwetki i takie tam, ale jakoś talentu los poskompił:( Powyciągaj koniecznie.
OdpowiedzUsuńNaszyjnik super, no i te różyczki w nim:)
Pozdrawiam:)
Piękny jest, pod każdym względem :)
OdpowiedzUsuńCeramika, jak zwykle, piekna.
OdpowiedzUsuńOch i łałłłłłłłłł! Ależ Ty masz wyczucie kolorów!
OdpowiedzUsuńNaszyjnik przesliczny po prostu!Pozdrowionka cieplutkie:)
OdpowiedzUsuńNaszyjnik piękny i delikatny. A taką delikatność trudno wydobyć w ceramice.. Widać, że kosztował sporo pracy.
OdpowiedzUsuńZa cierpliwość i efekt należą Ci się wielkie brawa:) Mnie już by szlag trafił jakbym tak długo musiała czekać, aż go skończę:D
OdpowiedzUsuń