Ufilcowałam jeszcze jeden kapelutek, ma być kompletem do szala w podobnych kolorach. Idealny na obecną pogodę.
I chyba przez dłuższy czas nic nie będę filcować, ponieważ wysiadły mi oba łokcie i boli jak diabli :((. Dołożyły się do tego przedświąteczne porządki i kucharzenie. Czeka mnie wizyta u lekarza i pewnie kolejna blokada... Po ostatniej chodziłam z bólu po ścianach. Może tym razem nie będzie tak źle. Tyle że wtedy był tylko jeden łokieć, a teraz oba naraz. Ech, starość nie radość...
Ale żeby nie smęcić, życzę wszystkim wszystkiego najlepszego!
Oby wiosna wreszcie przyszła!
Kapelutek piękny a łokciom życzę duzo zdrowia!:)
OdpowiedzUsuńKochana, wszystkiego dobrego w święta....
OdpowiedzUsuńZdrowia dla łokci i nie tylko!
A kapelutki Twoje cudne są - eleganckie, ale i kokieteryjne :)
oby przyszła..kapelusz świetny...zdrowia i zdrowia jeszcze raz...
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa. Na razie smaruję się na noc jakimiś maściami, ale poprawy nie ma. A tu tyle wełenek leży i tyle mam pomysłów... Na pocieszenie trochę pofarbowałam nowo zakupionych silków i chusteczek jedwabnych.
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia. Kapelusz piękny i baaardzo twarzowy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJoleńko, zdrówka Ci życzę - ale Ty się ostatnio z cudami filcowymi rozszalałaś BRAWO!!!!!!
OdpowiedzUsuń