Moich szaleństw ciąg dalszy. Najpierw szal farbowany owocami czarnego bzu. Kolor wychodzi przepiękny, pastelowy i delikatny, niestety bardzo niefotogeniczny :). Owocami czarnego bzu farbowałam już w zeszłym roku, ale tylko kawałki jedwabiu i wełny. Tym razem pofarbowałam cały szal. Do kapieli barwiącej dodałam ałun, ale końce szala zanurzyłam w siarczanie miedzi, co nadało im nieco niebieskawy odcień (widać to na zbliżeniach). Fajny efekt dało połączenie w szalu kawałków czesanki jedwabnej, wstążek sari i wełny. Jedwab zabarwił się bardziej intensywnie i dodał szalowi blasku.
Aby nic się nie zmarnowało, do ugotowanej zupki z czarnego bzu dodałam odrobinę (naprawdę bardzo mało!) koszenili, która sprawiła, że kawałki jedwabiu zabarwiły się bardziej na fioletowo.
A to już kolejny eco printing, tym razem naszymi rodzimymi roślinami - głównie liśćmi i płatkami róż z dodatkiem zardzewiałego żelastwa. Bluzka to dwie warstwy szyfonu z niewielkim dodatkiem wełny merino 16 mikronów. Jak mówią Rosjanki: "wełny tylko ciut, ciut". Bluzka jest bardzo delikatna dzięki szesnastce, ale jej kolorystykę niestety najlepiej można ocenić na żywo. Kolejna niefotogeniczna rzecz mi tym razem wyszła :).
Przód
Tył
W kolejce do farbowania - tym razem chemicznego - czeka jeszcze jeden szal. Potraktowałam go farbami na zimno, ale efekt mnie nie zadowolił. Zatem druga próba przede mną.
bluzka wyszła super! te marszczenia i loku świetnie sie prezentują!
OdpowiedzUsuńJola może i niefotogeniczne,ale dla mnie same śliczności:)jestem pod wrażeniem:)))Już się nie mogę doczekać naszego spotkania i zobaczyć to wszystko na zywo:))))O ile zdążę:)))
OdpowiedzUsuńBuziale:)))
Ja też się nie mogę doczekać :). Będzie cudnie, kreatywnie i twórczo. Jak zawsze.
UsuńFiu, fiu :) Moje kolory!
OdpowiedzUsuńTe eksperymenty z szalem- podoba mi się zwłaszcza błękit od siarczanu :)
OdpowiedzUsuńAle bluzeczka- cudo! W każdym aspekcie!
Fajne efekty i nie tylko w farbowaniu.
OdpowiedzUsuńTwoją 16- nastkę, chciałam ostatnio zabarwić balkonowym oleandrem (zbierałam całe lato). Myślałam, że się na coś przyda, bo miał być biały a okazał się być szkarłatny. Jednak ostemplował wszystko na nieokreślony kolor. Czy eksperymentowałaś z odciskami roślin? Widzę, że na zagranicznych blogach to robią, jednak nie mam pojęcia jak...
Zawinęłam w folię, rolowałam, włożyłam do mikrofali, trzymałam kilka dni i efekt marny.
Ledwo cienie się pokazały i do tego w obrzydliwych kolorach.
No cóż, jestem w punkcie wyjścia.
Pozdrawiam.
Ode mnie miałaś osiemnastkę, nie szesnastkę :).
UsuńTrzeba próbować do skutku. Polecam lekturę zagranicznych blogów na ten temat i książkę Idii Flint.
Swiene kolory ci wyszly!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe komentarze.
OdpowiedzUsuńfantastyczna bluzeczka wyszła,szkoda ,że nie można przez kompa pomacać :))) na pewno w realu jeszcze większe wrażenie robi!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem! Ja dopiero się wprawiam w filcowaniu - daleko mi jeszcze do takich cudów. Nie mówiąc już o farbowaniu. Z podziwem podglądam prace. Najfajniejszy jest w nich właśnie ten efekt naturalności.
OdpowiedzUsuń