Jakoś mnie ostatnio naszło na ceramiczne zwierzątka - mniejsze i większe. Praktycznie każdy mały element ma swój większy odpowiednik. Tym razem głównie pływające stworki, i to te w większym wymiarze. Fruwające są mniejsze, mają wielkość broszek.
Cała szkliwiona
Tlenek miedzi i maźnięcia szkliwami różnymi.
Tlenek kobaltu i czerwień selenu głównie
Też tlenek miedzi i szkliwa różne, głównie zielone
Sówka, trochę zezowata :))
I ważka, z której jestem bardzo zadowolona. Przecierki złotym szkliwem sprawiły, że widać delikatny rysunek na skrzydełkach.
I to tyle na dziś. Z niecierpliwością czekam na dwie rzeczy: na to aż łokcie pozwolą mi znów filcować i na jutrzejsze warsztaty z Dianą Nagorną. Następny post będzie właśnie o tym drugim.
Dżemowo.
7 lat temu
Ryby jak żywe, ale moje serce podbiła sowa! :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie wszystko jest piękne ale ja zakochałam się w rybkach, są tak realistyczne :)
OdpowiedzUsuńrybki świetne! a warsztatów aż zazdroszczę..i czekam na relacje...
OdpowiedzUsuńWspaniałe prace, zachwycam się.
OdpowiedzUsuńZwierzyniec godny pozazdroszczenia!
OdpowiedzUsuńFantastyczne zwierzątka...
OdpowiedzUsuńSówka jest piękna!
OdpowiedzUsuńFantastyczne te Twoje zwierzaczki! Fajnie się bawisz tlenkami i szkliwami :) Efekty wychodzą świetne :)
OdpowiedzUsuńPiękne, od razu pomyślałam o mojej koleżance, dla której od lat produkuję rybki. Sówka urocza. Właśnie wczoraj pomyślałam aby poczynić z gliny coś roślinnego, ale to chyba będzie musiało poczekać do wakacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Śliczne te fląderki i płastużki czy jak je tam zwał :-)
OdpowiedzUsuń