Po raz drugi zakończyłyśmy zajęcia w pracowni wypałem w piecu węgierskim w Linówku u Hani. W tym roku piec był mniejszy i dałyśmy mniej koksu. Wypalił się więc szybciej i było mniej spieków, co akurat mnie ucieszyło, bo generalnie nie zawsze ten efekt mi się podoba, choć w tym roku przygotowałam sobie takie prace, by ewentualne spieki im nie szkodziły, a wręcz przeciwnie - dodawały charakteru. Kolory wyszły przecudne - od żółtości, przez pomarańcze i czerwienie, aż do ciepłych brązów. Bardzo lubię wypały w tym piecu, aczkolwiek jest to dość kosztowna metoda. No i trzeba mieć miejsce na trzymanie ponad stu cegieł szamotowych :).
Kilka zdjęć z tego wydarzenia
A to sesja na plaży
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz