Wypalanie techniką raku należy do moich ulubionych. O własnym piecu do takich wypałów marzyłam od dawna. I w końcu marzenie się spełniło. Piec kupiłam już jakiś czas temu, ale musiałam zrobić trochę prac, aby go odpalić. Oprócz mnie piec kupiła też moja koleżanka z pracowni Wita, więc był wypał na dwa piece. Pogoda z rana była fatalna - lało, a niebo pokrywała gęsta warstwa chmur. Ale około godziny dziesiątej wyjrzało słońce i już wiedziałam, że wypał się uda.
Przy wypale pomagała nam Ula, której jeszcze raz bardzo dziękuję, a odwiedzili nas goście aż z Bielska - Edyta z mężem.
Poszkliwione prace
A potem dużo się działo...
Ale zadyma
Moje prace
Musiały być oczywiście różyczki.
Naked raku
To był wspaniały dzień. Dzięki za spotkanie i do następnego razu!
Fajnie, jak marzenia się spełniają, prawda?
OdpowiedzUsuńTo teraz będziesz szaleć - a ja z przyjemnością będę oglądać Twoje prace :)
Oho!!! ale prace!!!
OdpowiedzUsuńTeraz ja Ci zazdroszczę - takiego pieca :-))
OdpowiedzUsuńRaku... marzy mi się zakosztować tej techniki.
OdpowiedzUsuńPiękne! Chętnie spróbowałabym tej techniki, jeszcze nie miałam z nią do czynienia :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, raku po prostu trzeba spróbować! To niesamowite przeżycie!
OdpowiedzUsuńJak znajde tylko jakiś plener Raku w pobliżu to na pewno sobie nie odmówie takiego przeżycia :)
Usuń