Mogłam podziwiać Anię w roli nauczycielki, cierpliwie tłumaczącej uczestniczkom warsztatów, jak należy sporządzić formę, jak układać wełnę, a jak dodatki itp. Dwa dni od rana do późnego wieczora. Każdy, kto uczestniczył w takich warsztatach, wie, jak bolą nogi, jak bardzo się jest zmęczonym. Po Ani jakby w ogóle tego nie było widać. Ja ledwo stałam na nogach.
A oto krótka fotorelacja z warsztatów. Zdjęcia z warsztatów pożyczyłam z bloga Akademii Rękodzieła Bocian.
Fajnym zwyczajem Akademii jest to, że kursantki przywożą wykonane przez siebie prace.
Tu oglądamy szal jednej z uczestniczek warsztatów.
A tu przymiarka...
A to już mój szal, który powstał pierwszego dnia warsztatów. Wykonałam go w całości z białych materiałów, ponieważ w założeniu ma być farbowany. Trochę się waham, bo latem biel bardzo mi leży. Zobaczymy...
Po dwóch dniach intensywnego filcowania spędziłyśmy z Anią nieco spokojniejszy dzień na wspólnym farbowaniu. Było trochę eco dyeingu i eco printingu.Po powrocie do Gdańska udało mi się sfotografować wykonaną na warsztatach w Lublinie sukienkę. Ona na pewno wyląduje w garze z jakimś barwnikiem. W planach głęboka czerwień, ale ponieważ uzyskanie takiego koloru to dłuższa procedura, pewnie nie za szybko się do tego zabiorę.
To był wspaniały weekend! Aniu, dzięki :).
Coś wiem o tym jak bolą ręce po całym dniu filcowania w Lublinie:) Piękna sukienka. Również zrobiłam białą na warsztatach u Ani. Jak mi się znudzi kolor planuję zafarbować herbatą:)
OdpowiedzUsuńOj jak patrzę na wasze prace, to widzę ile jeszcze musze się nauczyć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJest na to szansa, zapraszam na warsztaty z Pam de Groot :)
UsuńŚliczności, tylko wzdycham do tak pięknych prac :)
OdpowiedzUsuń