Po pierwsze bluzka pasująca do nowo zakupionych spodni dżinsowych.
Po drugie kolejny szal w technice cobweb i farbowany naturalnie w annatto z odciśniętymi liśćmi eukaliptusa i orzecha włoskiego.
Po trzecie dwa biżuty, których kształt został zainspirowany naszyjnikiem mojej koleżanki Gosi (inspiracja za jej zgodą :)).
Majówka za nami. Chłodna, ale słoneczna. Czas na lekkie ciuszki. Chyba już coś mi chodzi po głowie...
Jak ja żałuję, że nie mogę nosić wełny - takie śliczności fajne prezentujesz, że naprawdę żal nie założyć... Dobrze, że Ty możesz :D
OdpowiedzUsuńŚwietna bluzeczka, pasuje do dżinsów, ale i naszyjnik komponuje się idealnie :-)
OdpowiedzUsuńTobatka, dla ciebie byłyby idealne rzeczy robione metodą sanwicza, czyli wełna nie dotyka skóry :).
OdpowiedzUsuńKinga, dzięki, naszyjnik to dawna produkcja z czasów nawlekania koralików, rzeczywiście dobrze się kolorystycznie dopasowała :).
Świetny ten szal, biżuteria też super. Kursów z Nagorną zazdroszczę:) Pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńogrodyfreesie.blogspot.com
Te naszyjniki są fantastyczne :)
OdpowiedzUsuń