Dawno nie pokazywałam filcu. Stało się tak głównie dlatego, że wciąż mam kłopoty z ręką i staram się jej nie nadwerężać. Ale czasem po prostu nie mogę wytrzymać i chwytam za wełnę, tym bardziej że czy filcuję czy nie, i tak boli :(.
Każda osoba, która filcuje, ma z pewnością sporo różnych ścinków, kawałków materiałów i innych resztek, które szkoda wyrzucać. Ja zebrałam tego kilka worków i postanowiłam w końcu jakoś zużyć choć małą część. Na cienką bazę z czarnej czesanki powrzucałam małe kawałki kolorowych resztek. Powstał szal cienki, ażurowy, celowo porobiłam w nim dodatkowe dziury. Mimo to jest bardzo ciepły i opatulałam się nim w ostatnie mroźne dni.
W międzyczasie powstał naszyjnik będący połączeniem filcu i lnu, ozdobiony krzemieniami pasiastymi, które kilka lat temu przywiozłam z Sandomierza. Naszyjnik jest plastyczny i można go dowolnie modelować wokół szyi.
Dżemowo.
7 lat temu
Szal jest boski, szczególnie w taką pogodę jaką teraz mamy wydaj się być mega cieplutki :). Pozdrawiam i ... zapraszam :)
OdpowiedzUsuńSzal imponujący i niezły pomysł na wykorzystanie resztek (których równiez mam całe mnóstwo...) Podziwiam Twoją kreatywność:) pozdrawiam justyna
OdpowiedzUsuńna taką pogodę szal jak znalazł:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie pozbierałam z podłogi ścinki, które się rozsypały, mówiąc, że już jakiś dywanik z tego można zrobić :-) Twój pomysł lżejszy w formie i bliższy ciału :-)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na wykorzystanie resztek :)
OdpowiedzUsuńA szal bardzo pomysłowy i taki trochę jakby ... żywy... ;)))