Dłuższa przerwa w blogowaniu była spowodowana moim wyjazdem urlopowym. Spędziłam go w Austrii, w malowniczych okolicach Salzburga. Pogoda nam dopisała, region przepiękny... Czegóż chcieć więcej? Chyba tylko kolejnego urlopu, by znów tam wrócić.
W międzyczasie znów trochę się bawiłam naturalnym farbowaniem i eco printingiem. Od dawna w szafie wisiała biała lniano-bawełniana spódnica. Postanowiłam potraktować ją kąpielą żelazową, a potem liśćmi eukaliptusa. Do kompletu pofarbowałam spory kawałek jedwabiu, który albo będzie szalem, albo stanie się bazą jakiejś filcowej kreacji. Na razie nie mam jeszcze konkretnego planu. A razem prezentują się tak:
Zdjęcie nie najlepsze, niestety, postaram się poprawić :).
A tu już detale, na których dokładnie widać, jakie cuda można uzyskać tylko z pomocą natury.
Len
Jedwab
Len i bawełna
Jedwab
Jedwab
Bawełna
Tyle na dziś. Następny post będzie znów ceramiczny. Pozdrowienia dla wszystkich czytających i odwiedzających.
Dżemowo.
7 lat temu
Your ecoprint are wonderful.
OdpowiedzUsuńLG from Austria
Elke
Thanks, Elke :)
OdpowiedzUsuń