Z wypałem ceramiki bywa różnie. Właściwie na etapie wypalania na szkliwo (zazwyczaj jest to drugi wypał) nigdy nic nie wiadomo. Na każde otwarcie pieca czeka się z wielką niecierpliwością. Tym razem w trakcie wypału nastąpiła dość długa przerwa w dostawie prądu. Poszkliwione wyroby nie dostały dość wysokiej temperatury, co szczególnie odbija się na tych kolorach, które tego ciepełka potrzebują dość sporo, np. na czerwieniach. Ale czasem efekt tego niedopalenia można uznać za efekt pożądany, nie do uzyskania w trakcie wypału, w którym wszystko poszło zgodnie z planem.
Tym razem robiłam dwa talerze z serii z różyczkami: jeden na czerwonej glinie (do kompletu z wcześniej pokazywanym, tyle że mniejszy), drugi na białej glinie z Jaroszowa (przecierka tlenkiem miedzi, czerwień kardynalska, zieleń butelkowa). Jak widzicie, zieleni wystarczyło ciepełka i wypaliła się zgodnie z planem, czerwień została matowa.
Po dokładnych oględzinach stwierdziłam jednak, że nie będę powtarzać wypału, ponieważ taki mat też ma swój urok, szczególnie w kontraście z błyszczącą zielenią. A co wy o tym myślicie?
A tu kilka fotek z Narracji, na których byłam w ostatni weekend.
Dżemowo.
7 lat temu
Talerze z różyczkami są śliczne. Ja jednak lubię, gdy czerwień błyszczy. Sama czasami decyduję się na ponowny wypał. Wiem, że to trudna decyzja. Ale to Ty widzisz oryginał, ja tylko fotki...
OdpowiedzUsuńŚliczne te talerze z różyczkami,mnie się podobają również takie niewypalone do końca-ta matowa czerwień ma swój urok,jak zwykle tylko moge podziwiać:))))Buziaki:)))
OdpowiedzUsuńMi bardzo się podobają w takiej wersji :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, talerze bomba! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPlastusiu, różyczki są piękne! Właśnie takie matowo-aksamitne, Efekt może nie zamierzony, ale rewelacyjny, Jak dla mnie, cudo :o)
OdpowiedzUsuńMnie ten wypał się bardzo podoba, uważam, że masz rację aby nic nie powtarzać.
OdpowiedzUsuńLubię te fotki na blokach, rozweselają życie.
A jakbyś chciała taki efekt osiągnąć, to by wyjść nie chciało :) Mnie się to połączenie matowo-błyszczące szalenie podoba, takie kontrasty zawsze mnie urzekały :)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie ta magia w ceramice. Wszystkiego do końca nie przewidzisz, coś się stanie, troszkę się coś zmieni i już wychodzi z pieca wyrób zupełnie inny. Ja też uważam, że talerzyk jest ślicznie ozdobiony. Bardzo mi się ten efekt podoba, ale to Ty kochana decydujesz :)
OdpowiedzUsuńCzerwone szkliwa są bardzo kapryśne przekonałam się otym nie raz,ale w wypadku Twoich różyczek efekt jest super,jakby ktoś je namalował pastelami:)
OdpowiedzUsuńPiękne różane "wypieki" - ten na białej glinie szczególnie :-)
OdpowiedzUsuńFajnie, że uznałyście, iż nieudane może być udane. Dziś byłam w innej pracowni, do której chodzę na koło, i się okazało, że ta przerwa w dostawie prądu objęła sporą część 3miasta. Okazało się, że tam też się nie wypaliło.
OdpowiedzUsuńMmmm! Talerze bardzo mi się podobają!
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie wyszło, nawet jakbyś zaplanowała to tak by się nie zadziało.Czasem ktoś inny za nas planuje :)
OdpowiedzUsuńCudnie wyszło!!! Masz rację gdyby wszystko było zgodnie z planem to pewnie nie było by takie unikatowe.Rewelacja.Miłego wieczora,Grzegorz.
OdpowiedzUsuń