Ponieważ przez kilka dni na jarmarku stoją dwie Anie, postanowiłam dorobić trochę rzeczy. Wracam więc z pracy i filcuję jak szalona. Ostatnio szale. Dwóch nie zdążyłam sfotografować i już nie zdążę... Tym dwóm szalom i broszce zdjęcia robiłam w pracy. Przyklejałam je taśmą klejącą do jedynej gładkiej ściany :). Totalne wariactwo! No i jakość fotek mówi sama za siebie - są fatalne. Ale chociaż zostały uwiecznione.
Podobny szal już robiłam, tyle że na białym szyfonie. Wtedy nazwałam go magnolie. Ten nie ma nazwy.
W takich kolorach już jeden szal mnie opuścił. Może i ten znajdzie swojego nowego właściciela...
Detal
No i jeszcze broszka do pierwszego szala...
Due to the fact that Dominic Fairs goes on some my articles I presented there have been already sold, so I rushed to produce some new ones. Due to the rush photo are in good enough quality, I was taking the photo at my work place, sticking scarves to the wall (sic!)
Dżemowo.
7 lat temu
Te chaberki świetne! Hehe, nic tak nie motywuje do pracy jak to, że inni chcą jej wytworów... Wiem coś o tym. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJolu, coraz ładnejsze szale robisz :)Na stoisku kolorowo i ciekawie....
OdpowiedzUsuńElu, cieszę się, że ci się podoba stoisko, choć od Twojej bytności zostało nieco zmodyfikowane. Mamy teraz profesjonalny stojak na szale. Och, jak mi brakuje Twojego kołowrotka...
OdpowiedzUsuńPiękne kwiatowe motywy :)
OdpowiedzUsuńA magnolie też bywają w tym kolorze, mam taką na działce i właśnie zakwitła po raz drugi w tym roku ;)
Powodzenia na stoisku życzę, żeby szale nie powisiały zbyt długo na profesjonalnym stojaku, tylko szybko znalazły nabywców
Widzę, że w Gdańsku praca wre :D Śliczności!
OdpowiedzUsuńSzale bardzo ładne! na pewno znajdą swoich właścicieli
OdpowiedzUsuńniebieskawy szal jest świetny!!!
OdpowiedzUsuńJakie piękne szale Plastusiu! Może wreszcie i ja się kiedyś wezmę, oczywiście jak Mrautak pozwoli:) Rozglądałam się za Tobą na lipcowym jarmarku w skansenie we Wdzydzach Kiszewskich, ale Cię nie było, a na Jarmark Dominikański urlopu mi nie starczyło, niestety. Może w przyszłym roku:)
OdpowiedzUsuńKaprysiu, nie byłam we Wdzydzach, bo wtedy już zaczęłam urlop.
OdpowiedzUsuńByłam u Ciebie i wszystko widzialam na żywo:))) nie zagadywalam bo bylam z marudzącym dzieckiem a oglądających mialas wiec nie chcialam odstraszyc:)zakohalam sie w pewnej czerwonej paterze na nozkach-cudna byla o Twoich szalach nie wspomne....
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie zagadałaś, ale jeśli byłaś w poniedziałek, to były moje dwie koleżanki na stoisku.
OdpowiedzUsuńA patera na nóżkach to dzieło mojej koleżanki Grażynki.