niedziela, 31 marca 2013

Jeszcze jeden kapelutek

Ufilcowałam jeszcze jeden kapelutek, ma być kompletem do szala w podobnych kolorach. Idealny na obecną pogodę.


I chyba przez dłuższy czas nic nie będę filcować, ponieważ wysiadły mi oba łokcie i boli jak diabli :((. Dołożyły się do tego przedświąteczne porządki i kucharzenie. Czeka mnie wizyta u lekarza i pewnie kolejna blokada... Po ostatniej chodziłam z bólu po ścianach. Może tym razem nie będzie tak źle. Tyle że wtedy był tylko jeden łokieć, a teraz oba naraz. Ech, starość nie radość...
Ale żeby nie smęcić, życzę wszystkim wszystkiego najlepszego!

Oby wiosna wreszcie przyszła!

niedziela, 24 marca 2013

Kapelutki

Wiosny nie widać, nawet jej nie słychać, za oknem śnieg, temperatura poniżej zera... Totalna załamka. Wygląda na to, że Wielkanoc będzie po lodzie. Przyznam, że nie pamiętam takiej pogody w święta, które zazwyczaj kojarzą się z wiosną.
Postanowiłam się jednak nie zrażać aurą i ufilcowałam dwa kapelutki. Jak w końcu zrobi się choć trochę cieplej, będą idealne. Jeden ma już nawet nową właścicielkę. Kolory neutralne, jeden w kształcie fedora (uwielbiam tę formę kapeluszy), drugi klasyczny, z małym rondkiem.
Czarny ma na obwodzie szary silk laps.


 Fedora ma na obwodzie kawałki jedwabiu ponge, farbowane liśćmi eukaliptusa.



A w międzyczasie ulepiłam kubek pt. "Morskie opowieści". To kolejny ceramiczny drobiazg (pamiętacie pomarańczowo-brązowe rybki?) do łazienki mojego brata i bratowej.



A teraz lepię dużą formę. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale w końcu się zabrałam. Po dobrych kilku miesiącach...

niedziela, 17 marca 2013

Ceramiczne obrazki

Zawsze lubiłam robić kafelki. Ostatnio w pracowni trwa moda na domki. Tej modzie uległam i ja - zainspirowana kaflem Ali zrobiłam swoją wersję fruwających domków.

Powstał też drugi ceramiczny obrazek pt. "Z ludowej wycinanki". No i oczywiście kolejna porcja guzików - serduszka zostały pokryte szkliwem stokrotka, a okrągłe z różną liczbą dziurek - krakle II.

A że święta Wielkanocne tuż, tuż - króliczek albo zajączek - jak kto woli.

Też macie dość zimy? Chyba wszyscy nie mogą już patrzeć na śnieg. W chwilach zwątpienia zaczynam myśleć, że nawet święta będą "po lodzie".

sobota, 9 marca 2013

Farbowanki cd.

Uwielbiam farbowanie. Każdą metodą i każdym barwnikiem. Bardzo lubię to oczekiwanie na ostateczny efekt i jestem strasznie niecierpliwa. Najchętniej natychmiast wyjęłabym z garnka wszystko to, co powinno w nim pozostać aż do ostudzenia. To trochę tak jak czekanie na wyjęcie poszkliwionych rzeczy z pieca.

Jak wspominałam w jednym z ostatnich postów, na farbowanie spotkałyśmy się w kilka osób i właśnie wtedy farbowałam kokony na zimno. Tym razem roztwór był nieco mniej nasycony barwnikiem i niektóre kolory wyszły bardziej pastelowe.


W zeszłym tygodniu zaś farbowałam nowo kupione loki owiec rasy wensleydale. To jedne z piękniejszych loków, jakie można kupić. Te nie należały do najdłuższych (takie potrafią dochodzić do 30-40 cm!) i początkowo były bardzo zabrudzone. Płukałam je wielokrotnie, aż w końcu zrobiły się białe. Wtedy pofarbowałam je na gorąco barwnikami do wełny, starając się uzyskać efekt cieniowania - od ciepłego żółtego, przez pomarańczowy, aż do czerwieni.

A z tego eksperymentu jestem najbardziej zadowolona - eco printing w połączeniu z farbowaniem. W roli głównej oczywiście liście eukaliptusa, a fiolet powstał dzięki kąpieli w logwoodzie, czyli w korze drzewa kampeszowego. Miałam duże obawy, czy efekt będzie taki, jak sobie wyobraziłam. Bałam się, że wszystkie kolory się połączą i zleją w jedną nieciekawą burowatość. Na szczęście tak się nie stało.
Szal jest dość duży, ozdobiony długaśnymi frędzlami i włóknami połyskliwej wiskozy.




Cieszę się, że do ciepłych dni już bliżej niż dalej. Wtedy znów powtórzę eksperymenty z indygo. No i może w końcu uda mi się być na jakimś wypale raku...

wtorek, 5 marca 2013

Zielona kamizelka

Kamizelka w szarościach, którą pokazywałam w jednym w poprzednich postów, powstała w czasie wspólnego filcowania z Gosią. Tym razem postanowiłam samodzielnie wykonać podobną - oczywiście według pomysłu Gosi. Na szczęście wtedy sporządziłam sobie z folii ściągawkę, czyli schemat krojenia, gdyż bez tego nie dałabym rady. Tym razem bazą był szalik z jedwabiu ponge, który generalnie jest nieco bardziej oporny na wnikanie czesanki. Ale dłuższe masowanie sprawiło, że wszystko się w końcu połączyło.
Przód
Tył
 Detal
Bardzo podoba mi się taki krój kamizelki, świetnie leży na ludziu i można wykorzystać przy jej tworzeniu niezbyt duże kawałki jedwabiu.